piątek, 14 grudnia 2012

RapPedagogia

Untitled Document

- Pani Urszulo, co pani taka jakby dopiero co wstała?
- A... bo od rana na zajęciach, a do tego nie lubię rapu, ani hip - hopu.

Przyznam szczerze, że od samego początku byłam raczej negatywnie nastawiona do zapoznania się z projektem „Rap Pedagogia”. Nie lubię tego klimatu, tej muzyki i ową niechęć przeniosłam na spotkanie z panem Dobromirem Makowskim. Owszem, poszłam na spotkanie, ale to tylko i wyłącznie z poczucia obowiązku i przeświadczenia, że moje preferencje muzyczne nie zwalniają mnie o „obowiązku” zapoznania się z owym sposobem wpływania na młodzież – tym bardziej, iż ma on charakter profilaktyczny i jak się potem okazało, także resocjalizacyjny.

            Moim oczom ukazał się Pan Dobromir, który przyjechał ze swoją grupką - młody, niepozorny mężczyzna, taki „kumpel z osiedla”. Zaczęło się...

            Z perspektywy dnia dzisiejszego, kiedy jestem już po owym spotkaniu, pan Dobromir nie jest „niepozornym kumplem z sąsiedztwa” tylko człowiekiem o wielkim sercu i ogromnej pasji, a „Rap Pedagogia” to nie jakieś tam „zapodawanie rymów”, tylko pedagogia miłości do bliźniego. Pojawił się ktoś, kto wyartykułował wiele rzeczy, które siedzą w mojej głowie, które są mi bliskie. Nie było by w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie to, że nie są to puste słowa, deklaracje rzucone w przestrzeń, lecz konkretne działania. Wbrew pozorom, nie jest rzeczą łatwą, wyciągnięcie ręki do kogoś, kto stawia przed sobą bariery, ujrzenie bezbronnych i przestraszonych istot w „zdegenerowanej młodzieży”. Spotykając się z młodym człowiekiem, pedagog ma postawić odpowiednią diagnozę – diagnozy zawsze są dwie „pozytywna” i „negatywna”. Dlaczego dziecko z „trudnego środowiska” najprawdopodobniej zostanie z diagnozą negatywną? Ano dlatego, że diagnoza pozytywna pociągnie za sobą szereg zadań dla pedagoga – dziecko pozostawione samo sobie, ma małe szanse na „świetlaną przyszłość”. Niestety wielu pedagogów swą pracę ogranicza do „koniecznego minimum”. Podczas wczorajszego spotkania, wielokrotnie zostało podkreślone, że aby można było odnieść sukces pedagogiczny należy dopatrywać się w drugim człowieku tego co piękne, co dobre. Najcenniejsze co możemy zrobić dla drugiej osoby, to okazać jej swoje zainteresowanie, poświęcić jej swój czas. W ten sposób nie tylko podbudowujemy czyjeś poczucie wartości, ale także, w przypadku młodzieży, dajemy alternatywę będącą kontrą dla przestępczego sposobu życia. Niestety bardzo często młodzi ludzie widzą tylko jeden, niekoniecznie słuszny, sposób na życie, wybierają to co już znają i czy tego chcą czy nie, brną w to ślepo. Pan Dobromir poprzez freestyle stara się szerzyć wśród młodzieży postawę anty- używkową, wolną od przemocy i pełną szacunku do siebie i bliźniego.  Świadomość swej wartości, godności i mocy sprawczej. Wychodzi do ludzi, „zaczepia” ich, ofiarowuje siebie – swoją energię, swój czas i uwagę - jak sam twierdzi, to wszystko naznaczone jest błogosławieństwem Bożym. Swoją pozytywną i otwartą postawą stara się wpływać na innych, skłaniać ich do refleksji i działania, do odpowiedzialności za siebie i słabszych. To o czym mówi, być może nie jest czymś nowym, ale sposób w jaki to robi, to w jaki sposób działa, wywołuje autentyczne emocje i przełamuje pewne bariery, które sami stawiamy w stosunku do innych, do świata.

            O wczorajszym spotkaniu mogłabym napisać dużo więcej, jednakże nie zrobię tego, ponieważ choćbym napisała 20 stron, nie będzie to tekst, który odda charakter tego spotkania. Mimo swojego pierwotnego nastawienia do projektu „Rap Pedagogia”, jestem bardzo rada i jest mi bardzo miło, że jednak przełamałam swoją niechęć. Jeśli ktokolwiek z Was, ktokolwiek z Państwa, będzie miał okazję spotkać się z panem Dobromirem i zapoznać się z jego rap pedagogią, niech
to zrobi, bez względu na to jaki ma stosunek do rapu (hip – hop) bo naprawdę warto.

 

Autorka: Urszula Florczak

Urszula Florczak – studentka I roku studiów magisterskich na kierunku pedagogika resocjalizacyjna Uniwersytetu Łódzkiego. Absolwentka studiów licencjackich UŁ, kierunku: pedagogika wspierająca z profilaktyką niedostosowania społecznego. Tytuł pracy licencjackiej pod kierunkiem prof. J. Szałańskiego „Akceptacja kary przez więźniów pierwszy raz karanych i recydywistów.”

4 komentarze:

  1. Bardzo bardzo pozytywnie odbieram to spotkanie. Bardzo!

    Garść moich refleksji: z kilkoma przekazami Pana Dobromira nie mogę, nie potrafię się zgodzić. Przede wszystkim uważam, że pedagogika i tzw. oddziaływania wychowawcze powinny być neutralne religijnie (chyba, że wyraźnie nawiązują do aktywności religijnej i odbywają się pod egidą jakiejś parafii czy wspólnoty religijnej). Tu odczuwam największy sprzeciw.

    Kolejno - nie mogę do końca się zgodzić z tym, że Woodstock to "samo zło". Kiedy dopytywaliśmy Pana Dobromira - wyszło na to, że chodzi mu raczej o to, że jest tam dużo dzieciaków - uciekinierów, w bardzo młoodym wieku, które są "niezaopiekowanie", a przez to w sposób szczególny narażone na niebezpieczeństwo. Z tym się mozna zgodzić, ale to właśnie dlatego trzeba uważać na komunikaty, jakie nadajmy. Nie można bowiem generalizować - Woodstock jest zły" - ile wskazywać na obszary, które trzeba dopracować, żeby "impreza" nie stwarzała ryzyka patologii.

    OdpowiedzUsuń
  2. mówcie co chcecie, ale Pan Dobromir jest jaki jest właśnie dlatego, że według niego Bóg wypełnia jego serce. Nie mam pojęcia co to znaczy, ale to nie pierwszy człowiek z "takim" sercem, którego poznałam i widzę, że Ci ludzie są po prostu niesamowici. Mają pasję, chęci i nie ma dla nich rzeczy niemożliwych. Dla mnie wzór pedagoga. Przekazał mi mnóstwo pozytywnej energii i wiary w siebie. Oby więcej takich ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pasja obrócona w pożyteczne dobro- pierwsza refleksja która nasuwa się po spotkaniu z Panem Dobromirem. Ba, co więcej! Tematem mojej pracy licencjackiej, jest działalność streetworkera, a dzięki temu spotkaniu utwierdziłam się w słuszności podjętego tematu. Warto to promować, rozwijać, warto o tym mówić. Ludzie- "energetyczne zastrzyki" dla wszystkich obecnych i przyszłych pedagogów.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem ateistką, ale mimo to "nie nie zgadzam" się z Panem Dobromirem. On zawdzięcza swoje teraźniejsze życie Bogu. Ja będąc na jego miejscu nazwałabym to pewnie szczęściem. Każdy pracując z drugim człowiekiem dzieli się (w mniejszym lub większym stopniu) swoim doświadczeniem. Doświadczenie wychodzenia z nałogu Pana Dobromira wiąże się z Bogiem. Dlatego stara się to przekazać innym. Najlepiej jak potrafi. A potrafi...

    OdpowiedzUsuń